Podsumowanie rozgrywek Bundesligi
Bundesliga - jakie były ostateczne rozstrzygnięcia w lidze niemieckiej? Jakie zakłady na Bundesligę można było obstawiać u bukmacherów online?
Bundesliga zaliczana jest do jednej z pięciu najsilniejszych lig Starego Kontynentu, a niemieckie drużyny od wielu lat liczą się w walce o najważniejsze europejskie puchary. Prawdziwym hegemonem w tej stawce jest Bayern Monachium, który od sezonu 2012/2013 zawsze kończył rozgrywki na czele ligowej tabeli.
W zakończonej przed kilkoma dniami kampanii jak zwykle nie brakowało emocji, niespodzianek oraz wzruszających momentów. Podobnie jak w poprzednich latach do rywalizacji przystąpiło 18 zespołów, którym przyświecał jeden cel – jak najwyższe miejsce w tabeli. Według operatorów zakładów wzajemnych, zdecydowanym faworytem tego sezonu był właśnie Bayern Monachium.
I tak m.in. bukmacher LVbet na zwycięstwo Bayernu oferował kurs na poziomie zaledwie 1,14. Kolejną ekipą, która brana była pod uwagę w kwestii ewentualnego mistrzostwa, była Borussia Dortmund, na którą sponsor główny Wisły Kraków oferował kurs 7,50. Na trzecim miejscu w tym zestawieniu buk umieścił RB Lipsk – kurs 23,00. Z kolei na zespół Schalke 04 kurs wynosił aż 67, a na Bayern Leverkusen – 151,00.
Niedościgniony gigant z Monachium
W zakończonej właśnie rywalizacji u naszych zachodnich sąsiadów nie było niespodzianki i po raz szósty z rzędu Bawarczycy sięgnęli po krajowe trofeum. Piłkarze z Monachium mistrzem zostali już początkiem kwietnia, czyli w 29. serii gier. Ostatecznie sezon ligowy drużyna z Allianz Arena zakończyła z dorobkiem 84 punktów, na które złożyło się aż 27 zwycięstw, trzy remisy i zaledwie cztery porażki. Drugie miejsce przypadło klubowi z Zagłębia Ruhry (Schalke) z 63 oczkami, a trzecie Hoffenheim (55 punktów).
Główny rywal Bayernu Monachium, czyli Borussia, uplasowała się dopiero na czwartej pozycji. Piątą ekipą bieżącej kampanii zostali Aptekarze, a szóstą zeszłoroczny wicemistrz Niemiec, czyli Rasenballsport Lipsk. Na klubie ze stajni Red Bulla odbiła się przede wszystkim konieczność walki na trzech frontach, co zawsze bywa trudne.
W tym sezonie z Bundesligą pożegnał się FC Koeln, który zaledwie rok wcześniej świętował pierwszy od ćwierć wieku awans do europejskich pucharów. Wówczas plany świetnie rozwijających się finansowo Kozłów obejmowały m.in. rozbudowę stadionu oraz dołączenie do potentatów z zachodu Niemiec, czyli Borussii Dortmund oraz Schalke 04. Skończyło się jednak na zupełnej porażce i szóstym w historii spadku tej drużyny.
Przed degradacją nie uratował się także Hamburg, który przestał być jedyną ekipą zawsze grającą od momentu założenia Bundesligi, czyli sezonu 1963/1964. Co ciekawe, spadek HSV nie jest żadnym zaskoczeniem dla statystyków, odpowiedzialnych za ranking europejskich klubów (firma Gracenote) , którzy taki właśnie scenariusz przewidzieli na starcie kampanii.
Wolfsburg znów zagrożony
Podobnie jak przed rokiem, w barażach zagra Wolfsburg. Tym razem Wilkom przyjdzie się zmierzyć z tegorocznym beniaminkiem 2. Bundesligi, Holsteinem Kilonia. Rywalizację tę już dziś obstawiać można u operatorów zakładów wzajemnych. I tak m.in. u bukmachera eToto znaleźć można zakłady dotyczące zarówno pierwszego pojedynku, który zostanie rozegrany w Dolnej Saksonii , jak i całego dwumeczu. W tej pierwszej opcji kurs na ekipę Jakuba Błaszczykowskiego wynosi 1,90, a w drugiej 1,60.
Trzecia armata polskiego asa
Zarówno przed startem sezonu 2017/2018 Bundesligi, jak i w jego trakcie, typować można było również zakłady związane z królem strzelców. Od początku faworytem bukmacherów był Robert Lewandowski. Tak było m.in. na półmetku rozgrywek, kiedy to w klasyfikacji tej prowadził polski snajper z 15 bramkami. Drugie miejsce w tamtej chwili zajmował napastnik Borussi Dortmund Pierre-Emerick Aubameyang z 13 golami, który jednak w zimowym okienku transferowym zdecydował się na przeprowadzę na Wyspy Brytyjskie (Arsenal Londyn).
Wówczas operator zakładów wzajemnych forBET na zwycięstwo Polaka oferował kurs 1,30. Lewy zakończył rozgrywki z 29 bramkami, dzięki czemu drugiego w zestawieniu Nilsa Petersena (15 bramek), wyprzedził 14 trafieniami – jest to największa przewaga od 46 lat.
