TCS - kogo w roli faworyta widzieli bukmacherzy, a kto wygrał naprawdę?
Przed każdą większą imprezą sportową bukmacherzy wychodzą z propozycją obstawiania danego wydarzenia. Nie inaczej było tym razem, bo w końcu chodziło o Turniej Czterech Skoczni, który przez wielu nazywany jest narciarskim Tour de France.
Co więcej, jak przyznają sami skoczkowie, czasami trudniej wygrać TCZ niż same igrzyska olimpijskie, dlatego sukces ten cieszy się wyjątkową renomą.
Zwycięzca jest tylko jeden
Na przełomie 2017/2018 roku statuetka Złotego Orła powędrowała w ręce Kamila Stocha, który praktycznie zdeklasował rywali. Tym samym stał się on dziewiątym skoczkiem w historii, któremu udało obronić się ten prestiżowy tytuł. W XXI wieku tylko dwóm zawodnikom udało się tego dokonać: latach 2005 – 2006 osiągnął to Janne Ahonen (ma on najwięcej w historii, bo aż pięć takich triumfów), a siedem lat później – Austriak Gregor Schlierenzauer. Ponadto Polakowi, jako jedynemu z całej tej grupy, udało się wygrać wszystkie cztery konkursy zawodów. Wcześniej takim wyczynem popisał się w 2002 roku Sven Hannawald, ale zarówno sezon wcześniej, jak i później, nie był w stanie zwyciężyć w całych niemiecko-austriackich zmaganiach.
Czy bukmacherom udało się prawidłowo przewidzieć zwycięzcę Turnieju Czterech Skoczni? Jakie były ich typy i kursy i jak mają się do ostatecznego triumfu naszego rodaka?
Turniej Czterech Skoczni: kto faworytem u polskich firm bukmacherskich?
Stoch przed startem typowany był przez polskich bukmacherów jako jeden z trzech faworytów do zwycięstwa w klasyfikacji końcowej, obok Stefana Krafta i Richarda Freitaga. Zaznaczyć jednak trzeba, że to właśnie Niemcowi operatorzy zakładów wzajemnych dawali największe szanse. Było to spowodowane przede wszystkim znakomitym sezonem 2017/2018, w których wygrał on aż trzy konkursy Pucharu Świata, a od początku grudnia nie schodził z podium. I tak jedyny polski bukmacher, który miał w swojej ofercie zakłady dotyczące zwycięzcy całych zawodów, czyli forBET Zakłądy Bukmacherskie (dlatego warto zarejestrować się u bukmachera - zobacz jak), kurs na Freitaga ustalił na poziomie 2,15 a Polaka już 5,50. Przy postawieniu 100 złotych na polskiego skoczka można było więc wygrać dokładnie 484 złote (należy odliczyć 12% podatku od wniesionej stawki i dopiero pomnożyć przez kurs, czyli 88 złotych x 5,50).
W przypadku zawarcia zakładu na zwycięstwo 26-letniego skoczna z Niemiec (przy tej samej stawce) wygrana wynosiła tylko 189,20 złotych. Polski buk całkiem duże szanse dawał Andreasowi Wellingerowi, za którego zwycięstwo oferował kurs 8,00 (przy postawionych 100 złotych ewentualna wygrana wynosiła 704 złote). Co ciekawe, to właśnie ten skoczek zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej 66. edycji TCS. Wszystkich bukmacherów wystawiających kursy na startujących w TCS zobaczysz w Rankingu bukmacherów internetowych (opracowywany przez ekspertów).
Jak więc widać różnica między ewentualną wygraną Polaka i Niemca była całkiem spora, czego jednak nie było widać w rzeczywistości. Dokładnie w połowie zawodów, czyli po czterech skokach, przewaga Kamila Stocha nad Freitagiem wynosiła już 11,8 punktów. W trzecim konkursie w Innsbrucku stało się już jasne, że osoby które postawiły na niemieckiego skoczka tym razem z pewnością nie wygrają. W pierwszej serii doszło bowiem do jego upadku, który wyeliminował go całkowicie z rywalizacji, co niewątpliwie ułatwiło zadanie naszemu rodakowi.
Na kogo w TCS stawiały zagraniczne firmy bukmacherskie?
Bardzo podobnie sprawę postrzegali zagraniczni organizatorzy zakładów wzajemnych, w tym bwin, który także największe szanse na końcowi triumf dawał Freitagowi (kurs 2,15). Na zwycięstwo podopiecznego Stefana Horngachera wspomniany buk ustalił kurs 6,50 (identyczny jak w przypadku Stefana Krafta). Gracze, którzy zdecydowali się postawić taki wariant, mogli liczyć (przy stawce 100 złotych) na 650 złotych wygranej. Betclic.com (w Polsce jest już legalny jako Betclic.pl) nie dawał szans Stochowi, stawiając na Freitaga.
Warto jednak dodać, że obecnie (po nowelizacji ustawy hazardowej z 2009 roku) korzystanie z oferty zagranicznych bukmacherów bez licencji MF (a takim jest obecnie bwin) z terenu Polski zagrożone jest karą grzywny do nawet 120 stawek dziennych (minimalna stawka dzienna w roku 2018 wynosi 70 zł).