Hazard w życiu codziennym
Ryzyko, konkurencja i dobra zabawa – całkiem niedawno nawet biznesowi fachowcy doszli do wniosku, że te fundamentalne cechy gier losowych nadają się do zastosowania w sferze zawodowej tak, by motywowały pracowników i klientów.
Dlaczego? Bo gry angażują ludzi i sprawiają, że chce im się realizować zadania, których bez wyzwania w postaci gry nigdy by nie podjęli. Dla niektórych może być to trochę pokręcone, ale tak jest.
Poza tym gry i zabawa dają przyjemność i radość, nawet z prostych rzeczy. A skoro tak – warto z nich skorzystać na co dzień. Przykłady? Proszę bardzo.
Hazard wokół nas: wygraj w kości drugie piwo!
W barze w jednym z hoteli w Kłodzku zorganizowano grę związaną z piwem. Kupując pierwsze piwo mogłeś zagrać z barmanem w kości o drugie. Wygrywałeś – dostawałeś darmowy kufel. Przegrywałeś – za drugie piwo musiałeś normalnie zapłacić. Szybko okazało się, że promocja chwyciła, a ludzie chętnie przychodzili do baru nie tylko pić piwo, ale też pograć i sprawdzić, czy będą mieli szczęście.
To jedna z prostszych możliwości. Dużo bardziej skomplikowany system przygotowała agencja Great Interactive dla pracowników firm call center. Każdy z pracowników logował się na specjalnej platformie internetowej, tworzył swoją postać, a raz w miesiącu był wzywany przez kierownika do udziału w… wirtualnych rozgrywkach karcianych. Podczas gry w karty pracownicy zdobywali wirtualną walutę.
Dzięki niej mogli rozwinąć swoją postać, dostać wyższe karty albo otrzymać bony upominkowe (rzeczywiste, nie wirtualne). Wirtualne pieniądze przyznawano też za wykonanie określonych zadań zawodowych. Okazało się, że gra doskonale urozmaica dość monotonną pracę w call center, a pracownicy chcąc zdobyć jak najwięcej waluty w grze bardziej przykładali się do pracy.
Taką zabawę można przenieść również do świata internetowych zakładów bukmacherskich, gdzie również można się świetnie bawić. Jest to możliwe, albowiem bukmacher STS Zakłady Bukmacherskie oferuje świetne symulowane gry karciane. W ramach BETGAMES można grać i obstawiać, jednocześnie świetnie się bawiąc, pokera, wojnę oraz bakarata.
Wyobraźnię i emocje pobudzają także ciekawe zakłady. Wykorzystał to Tomasz z Trójmiasta, który postanowił zebrać pieniądze dla jednego z pomorskich szpitali. Ludzie zakładali się z nim o to, w jakim czasie przebiegnie zawody Ironman, będące najtrudniejszą forma trathlonu – i czy w ogóle je ukończy. 48-latek nie miał lekko, bo był typowym pracownikiem biurowym i nie zajmował się sportem, ale możliwość zdobycia pieniędzy na ważny cel tak go zmotywowała, że ukończył wyścig w doskonałym czasie i zebrał 200 tysięcy złotych.
Ten moment, gdy rywalizujesz sam ze sobą…
Bywają też kampanie, które pozwalają nam rywalizować ze… sobą. To najtrudniejsza forma hazardu, prawda? I jak dużo w niej losowości, jeśli chodzi o wynik gry! Wykorzystał to UNICEF, który uruchomił specjalną aplikację UNICEF Tap Project. Chodziło w niej o zapewnienie czystej wody dzieciom w Afryce. Co należało zrobić?
Pobrać instalację na smartfona, zainstalować ją i… przestać korzystać z telefonu, czyli nic nie robić. To dopiero wyzwanie! Pomysł polegał na tym, że im dłużej nie korzystałeś z telefonu, tym więcej czystej wody otrzymywały afrykańskie dzieci. Każda minuta bez smartfona oznaczała jeden dzień wody przekazanej UNICEF-owi przez sponsorów programu. To dopiero gra o wysoką stawkę!
A jeśli lubisz loterie, to na pewno spodobałby Ci się pomysł zrealizowany w Sztokholmie o nazwie Speed Camera Lottery. Na jednej ze sztokholmskich ulic zamontowano fotoradar, który nie tylko mierzył prędkość przejeżdżających samochodów, ale też ją wyświetlał – zaś ci kierowcy, którzy jechali zgodnie z przepisami, dostawali szansę na wygraną w specjalnej loterii. W ciągu trzech dni w systemie zarejestrowało się 25 tysięcy kierowców, a prędkość jazdy na tej ulicy spadła o 20 proc. niestety, nie wiemy, ilu z nich wygrało w loterii…
Jak widzisz, elementy gier hazardowych wykorzystywane są dziś w różnych przestrzeniach życia, żeby podnieść atrakcyjność wielu działań – wiedza o tym, jak to robić, nazywa się grywalizacja. Gry losowe to naprawdę świetna zabawa. A skoro tak, to przecież można bawić się znacznie częściej niż tylko w wolnym czasie. Elementy zabawy w codziennym życiu – to poprawia humor i doskonale motywuje.
O kolejnych przykładach wykorzystania hazardu przeczytacie w drugiej części naszego tekstu. Oczywiście sytuacje będą odnosić się do życia codziennego, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Serdecznie zapraszamy do lektury!
Zakład, że przebiegnę? Cel: charytatywny
Ale lubimy też obstawiać za wyższe stawki. Tomasz Tarnowski, 48-latek z Trójmiasta, wykorzystał to, by zebrać pieniądze na zakup nowych respiratorów dla szpitala w Barczewie. Cel był szczytny, w akcję zaangażowało się sporo osób dobrej woli.
Tarnowski zakładał się, że on, człowiek na co dzień siedzący za biurkiem, wystartuje w zawodach Ironman. To ekstremalna forma triathlonu. Tarnowski miał nie tylko wziąć w nich udział, ale i ukończyć przed czasem. Obstawiano kwoty za każde 15 minut poniżej limitu czasu 16 godzin. Mężczyzna trenował przez 10 tygodni. W efekcie ukończył bieg w czasie 12 h 23 minut. Zebrał 200 tys. zł, a oddział intensywnej terapii w Barczewie pod Olsztynem zyskał nowe respiratory.
Bywają jednak zakłady zupełnie innego typu. Mieszkaniec Pabianic złożył się z kolegą, że przejedzie 1 kilometr pod podwoziem ciężarówki. I co? Przejechał nie jeden, a 140 km. Wyszedł z tego bez szwanku, choć wydostając się… uszkodził hamulce, czyli ucierpiał samochód. Niestety, nie wiemy, jaka była stawka zakładu.
Zakładają się wszyscy, także politycy czy celebryci, nawet publicznie. W 2010 r. polityk Waldemar Pawlak, lider PSL-u, założył się z dziennikarką TVN 24 Kamilą Biedrzycką, że jego własny wynik wyborczy będzie wyższy niż prognozowany przez sondaże wyborcze. Przegrał – i honorowo wpłacił dwie swoje pensje (ok. 20 tys. zł) na pomoc osobom bezrobotnym, zgodnie z obietnicą.
Dziennikarka Monika Olejnik zakładając się z ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim o to, kto zostanie kolejnym prezesem PZPN przegrała – i musiała z tego powodu obiec dookoła Pałac Kultury i Sztuki. Zrobiła to (czas: 5 minut 20 sekund). Na mecie czekał na nią minister z bukietem róż.
Zakłady o dolary, piwo lub o… 1000 pompek
Zakłady uwielbia aktor George Clooney. Na jednym z planów filmowych założył się z innym aktorem o to, który z nich wygra w koszykówkę w grze jeden na jednego. Wieczorem, po zakończeniu zdjęć, aktorzy udali się na boisko i… Clooney zakończył dzień bogatszy o 1000 dolarów. Dużo więcej na obstawianiu z Clooney`em przegrały jednak dwie inne aktorki: Michelle Pfeiffer i Nicole Kidman. Chodziło o to, czy aktor ożeni się przed 40-tką. Clooney obstawił, że nie. Wygrał, a panie przegrały po 10 tys. dolarów.
Shaquille O`Neal, koszykarz, wierzył, że uda mu się wejść bez zaproszenia do Białego Domu w Waszyngtonie. Robił co mógł, bo założył się o to z kolegami, ale ochrona przy drzwiach była naprawdę szczelna. O`Neal przegrał i musiał ratować swój honor robiąc przed kolegami 1000 pompek! Ba, zakładał się sam prezydent USA Barack Obama. Znany jest jego zakład na najwyższym szczeblu – z brytyjskim premierem Davidem Cameronem. Panowie typowali wyniki meczu piłki nożnej, w którym drużyna USA mierzyła się z drużyną Wielkiej Brytanii. I ten zakład (jako że wynik był zupełnie niezależny od żadnego z polityków) to już czysty hazard – choć o dość niską stawkę, Obama za przegraną USA miał ofiarować Cameronowi butelkę najlepszego amerykańskiego piwa. Niestety, zakładu nie rozstrzygnięto – mecz zakończył się remisem.
Zakłady wzajemne często towarzyszą nam na co dzień i nie uważamy ich za hazard. To wyłącznie towarzyska forma rozrywki, zabawy, dodanie odrobiny pieprzu do codzienności. Lubią tę zabawę wszyscy, a przegrani realizują swoje obietnice w celach honorowych, by nie stracić twarzy przed znajomymi.